sobota, 29 sierpnia 2015

Od Lunsaris CD Anubisa

Łał, tego bynajmniej się nie spodziewała. Naprawdę. Anubis był inny, ale żeby od razu Upadły Demon? Imponujące. Serio. Przecież Demony z natury są złe, a żeby zyskać tytuł Upadłego, trzeba się postarać. Nieczęsto ktokolwiek spada z Piekła do Otchłani. Swoją drogą nie mogła się nadziwić, jakim cudem tego nie wyczuła. Na co dzień ma kontakty z takimi stworzeniami, jest wprawiona w ich rozpoznawaniu. Może to dlatego, że beta tak długo przebywał na powierzchni, iż doszczętnie przesiąkł jej zapachem. Ta kwestia pozostała nierozwiązana, a że nie była w tym momencie najważniejsza, Lunz nie zaprzątała nią sobie więcej głowy. Wbrew, jak się domyślała, oczekiwaniom basiora uśmiechnęła się szeroko i z rozłożonymi skrzydłami skoczyła za nim. 
Uwielbiała uczucie przechodzenia w tamten świat. gdyby powiedziała to na głos, większość wilków pewnie uznałoby ją za wariatkę, ale to tutaj, w Piekle, tuż nad Otchłanią, czuła się jak w domu. Często tu przychodziła, by dać pohasać Duszy. W końcu nie była w stanie wyrządzić wielu szkód Umarłym. Przez chwilę wydawało jej się, że spada, ale zaraz zablokowała odpowiednie mięśnie skrzydeł i zgrabnie zawisła w powietrzu obok, jak jej się wydawało, zmartwionego samca. Ustawiła się na przeciw niego i z uznaniem  pokiwała łbem.
- Łał, wyglądasz jak rasowy mieszkaniec tego świata. I w Otchłani cieszyliby się z takiego demona. - uśmiechnęła się szeroko, widząc jak brwi Anubisa wędrują do góry.
- Skąd ty to wszystko wiesz...? - spytał zaskoczony i jak widać nie przekonany co do słów wadery.
- Proszę cię, jestem Wilkiem Śmierci. I to Jadowitej Śmierci. To miejsce to mój dom. Może białe futro i niewinny pyszczek na to nie wskazują, dlatego teraz moja kolej na dostosowanie się do otoczenia. Spróbuj się nie przerazić. - dodała spokojnie i odfrunęła nieco do tyłu, by powrócić w obłokach bladozielonego dymu jako miniaturowy smok.
Rozmiarem nie była większa niż Anubis, jedyne co się różniło, to rozpiętość skrzydeł. 
- Nie wiem, kto teraz wygląda gorzej. - mruknął dla żartu basior, próbując ukryć niewypowiedziane pytanie "Jakim cudem?".
- Zmiennokształtność. Poza tym, w tej formie rozpoznaje mnie większość znajomych tutaj. - wyjaśniła szybko, poważniejąc, gdy wokół nich zebrała się pokaźna grupa Umarłych, Demonów i innych duchów. Jej towarzysz odruchowo zjeżył sierść i chyba przygotowywał się do obrony. Powstrzymała go szybko, kładąc swoją łapę na jego barku. - Jak ich zaatakujesz, nie będziesz miał szans. Poza tym, to sami swoi. - wytłumaczyła, podchodząc do największego z demonów i radośnie się z nim witając. Wymienili kilka zdań w obcym języku, po czym Lunz wróciła do samca.
- Shizaya mówi, że żadne stworzenie nie opuściło jak dotąd Piekła, a Władca Podziemi kazał im stanąć na straży. Więc chyba naszym zadaniem będzie wybadanie sytuacji. 

Anubis?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz