Wadera nareszcie się ocknęła. Dowiedziałem się o tym kiedy usłyszałem za sobą kaszel. Mimo to tępo patrzyłem przed siebie. Nie mogłem pogodzić się z tym, że ktoś czytał w moich wspomnieniach i manipulował moim umysłem/ Teraz dopiero czułem jak bardzo głupie było wybranie się do alei. Dopiero teraz zrozumiałem, ze jak coś jest zakazane to nie bez powodu. Mimo to wiedziałem, ze jeśli jeszcze w życiu spotkam inne zakazane tereny to i tak przekroczę granicę. Przygryzłem wargę i odwróciłem się. Tym razem nie próbowałem przyklejać uśmiechu do twarzy. Nie byłem w nastroju nawet na to. Spojrzałem na waderę. Gryzło mnie sumienie. To się mogło bardzo źle skończyć, co tam ja, ale narażanie kogoś innego? To nie było w porządku, że namówiłem Esterę na tą całą wyprawę ...
- Przepraszam. - powiedziałem. - Nie powinienem tam cię zabierać. - powiedziałem. Było mi tez wstyd bo straciłem nad sobą kontrolę ... oszalałem, że tak to ujmę. Nigdy nie chciałem tego powtarzać. Widziałem to po raz drugi ... śmierć całej watahy. To samo uczucie co wtedy ... załamałem się. Wadera spojrzała na mnie.
- To nie twoja wina, ja też chciałam tam iść. - powiedziała. Może z uprzejmości, żeby nie gryzło mnie sumienie, a może mówiła szczerze. Mimo wszystko dobrze było usłyszeć z jej pyska iż nie ma zamiaru wymyślać mi od debili i zgłosić tego alfie ... A może ma?
- No dobra. - westchnąłem. - Co widziałaś w mojej głowie? - zapytałem. To jedna z tych bardziej uporczywych kwestii. Mimo iż Estera nie jest idealna (czego jej wprost nie powiem) to co by zrobiła gdyby dowiedziała się więcej o mnie? O mojej przeszłości i ... przypadłości? Ona przynajmniej traci kontrolę i nic nie pamięta, a ja ... zabijam będąc świadomy tego co się dzieje. Pamiętam. Tak jakbym tego chciał i mógł temu zapobiec. Spojrzałem w oczy Estery i wydało mi się że ona nie wie. Po części poczułem ulgę, a z drugiej strony ... chciałem zrzucić to brzemię i po prostu się tym z kimś podzielić. Nie śmiałem jednak. Jak by wtedy zareagowała? Nie chciałem ryzykować.
- Widziałam tylko kilka urywków. - zaczęła, ostrożnie dobierając słowa. - Widziałam jak się wałęsasz, a później inną watahę. Burzę. Jak zostałeś betą tej watahy i moją przemianę. - powiedziała. Odetchnąłem z ulgą. Byłem pewien, że gdyby zobaczyła to czego się obawiałem to zachowywała by się inaczej. Nie ważne jak, ale czułem iż po prostu inaczej.
- Okey. Może jednak wrócimy na bezpieczne tereny? Nie chcę cię niepokoić ale ten las nie jest jednym z nich. - powiedziałem. Czy obleciał mnie strach? Oczywiście że nie! Głupota i lekkomyślność poszukiwacza kłopotów nadal mi towarzyszyły. Zwyczajnie nie byłem pewien czy wadera nie jest zmęczona. No i miałem dość ryzykowania czyjegoś życia. Mówcie se co chcecie ale nie jestem takim chamem na jakiego wyglądam.
<Estera?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz