piątek, 28 sierpnia 2015

Od Anubisa CD Estery

Estera wyszła z jaskini alfy. Można łagodnie uznać iż  byłem zaciekawiony tą osobą. Widziałem jak straciła nad sobą kontrolę i załatwiła Goliata, potem nic nie pamiętała. Pół demon? A może ... upadły? Pozwoliłem sobie na próżne myśli, choć wiedziałem, że nie ma szans by ona była upadłym. Tak więc coś związanego z demonem. Lekko niepokoiła mnie jej zdolność. Ta przez którą znała moje imię, wiek i ciekawe co jeszcze? Mogła nie być całkiem szczera i wślizgnąć się do mojego umysłu, a ja nic nie potrafiłbym na to poradzić. Mimo to postanowiłem zaryzykować. Zdaniem niektórych potrzebowałem towarzystwa, inaczej mogę popaść w depresję czy coś. Niepokoiła mnie ta diagnoza, tak więc skoro już powinienem przebywać w czyimś towarzystwie, to może przyjrzę się bliżej tej waderze? Jakbym miał wybór! Ze szczeniakami bawić się nie będę, a alfa ... cóż ta wadera jest miała, ale preferuje spokojne życie. Tak więc kto został? Ta nowa Estera, co potrafi pokonać Goliata kiedy traci nad sobą kontrolę. Tak więc kiedy wilczyca wyszła z jaskini, ja wstałem z ziemi i podeszłem do niej.
- Może oprowadzić cię po terenach? - zapytałem. Wadera spojrzała na mnie i przez chwilę zastanawiała się nad odpowiedzią.
- No dobrze. - zgodziła się w końcu, ale nie wykazywała przesadnego zapału. Trudno. Machnąłem ogonem dając jej znak żeby za mną podążyła. Pierwsza na naszej drodze była Plaża Kamieni. Wyszliśmy na kolorowe kamyczki, które były na tyle duże by nie kuć w łapy, jednak chodzenie po nich nie można nazwać zbyt wygodnym. Przed nami rozpościerało się niebiesko - zielone morze, dzisiaj płaskie jak deska, praktycznie pozbawione fal.
- To Plaża Kamieni. - wyjaśniłem waderze, która lustrowała wzrokiem okolicę. - Była by to normalna plaża gdyby nie te kamienie. Ciągną się też pod wodą. - dodałem.
- Całkiem tu ładnie. - skomentowała Estera. Nie wiedzieć czemu jej słowa mnie lekko przygnębiły. Żałowałem, że nie mogę pokazać tego miejsca moim przyjaciołom z poprzedniej watahy ... Ta melancholia i bolesne wspomnienia kiedyś mnie wykończą. Czuję to i to samo mówiła mi Ness. Przeszłość zżera mnie od środka, a ja nic na to nie mogę poradzić. Nic poza skupieniem się na tu i teraz i nie dopuszczeniem do siebie myśli. Potrząsnąłem głową by pozbyć się tej refleksji.
- Chodźmy dalej. - powiedziałem i przykleiłem do pyska sztuczny uśmiech. Nie chciałem być sztucznie miły, tylko ukryć swój smutek. Żal który nie daje mi normalnie żyć.

~*~

Zwiedziliśmy już wszystkie miejsca. Większość spodobała się waderze, a przynajmniej miałem taką nadzieję.
- I jak? - zapytałem Esterę gdy na powrót wróciliśmy do lasu.
- Ładnie ... to już wszystkie tereny? - zapytała. Właściwie nie pokazałem jej jednego miejsca ... zakazanego terenu. Czy powinienem ją tam zabrać? Spojrzałem na wilczycę, która akurat teraz patrzyła się w innym kierunku. Przez chwilę widziałem po prostu jasną waderę, a potem wyobraźnia nałożyła na nią inny obraz, kiedy się zmieniała i straciła kontrolę. Podjąłem decyzję.
- Właściwie jest jeszcze jedno miejsce. - powiedziałem. To zwróciło uwagę wadery.
- Jakie? - zapytała.
- Zakazany teren. - powiedziałem. - Nazywa się Aleja Cierpiących Dusz. - dodałem. Od razu widziałem, ze moje słowa rozbudziły ciekawość Estery.
- Pójdziemy tam? - zapytała lekko niepewnie. W końcu to zakazany teren ...
- Zobaczymy. Mogę cię na razie zabrać w pobliże alei. - odpowiedziałem i ruszyłem. Nie czekałem na odpowiedź, a wilczyca jej nie udzieliła. Po prostu zaczęła za mną iść. Aleja znajdowała się niedaleka Mrocznego Lasu i Złowieszczego Bagna. Oddzielała od siebie te dwa tereny ... nikt przy zdrowych zmysłach nie zabierał by tam wadery. Jeszcze takiej, która dopiero co dołączyła. Ale ja nie jestem normalny. To jedyne czego jestem w pełni pewny. Można określić mnie różnym mianem, na przykład cholernego ryzykanta, który szuka kłopotów w najmniej odpowiednich miejscach. Co ciekawe wydaje mi się, że taki jestem od urodzenia. Kuszę los, jakbym chciał się przekonać kiedy w końcu nie dam rady. Kiedy dojdę do kresu. Kiedy przyjdzie po mnie to co nieuniknione. Śmierć. Po co ze sobą ciągnę Esterę? Nad tym się nie zastanawiałem. Spojrzałem kątem oka na idącą obok wilczycę. Widać lubię przeżywać przygody wspólnie. Tak było od zawsze i będzie. No bo jaka zabawa w ryzykowaniu życia samemu? Lepiej z kimś! Może alfa ma rację? Powinienem się leczyć? Przestałem rozmyślać nad tą kwestią. Dotarliśmy do alei. Z tąd wyglądała całkiem normalnie. Może mrocznie i niebezpiecznie, ale z pewnością nie na taką jaką przedstawiono ją w opowieściach. Może nie jest tam tak niebezpiecznie?
- Nie wygląda zbyt ... niebezpiecznie. - mruknęła powątpiewająco wadera.
- Gdyby przerażała samym wyglądem, stwory które tam mieszkają nie miały by co jeść. A tak jakiś mocno walnięty ryzykant co pewien czas się trafi. - powiedziałem.
- I tym razem to my nimi jesteśmy? - zapytała zerkając na mnie. Wzruszyłem ramionami.
- Nie wiem jak ty, ale ja na pewno. - powiedziałem wesoło. Jak można się domyślać arogancji i czystej głupoty mi nie brakowało. To był mój żywioł. Mroczne miejsca pełne potworów z których nie powinienem wyjść żywy. Wiem że kiedyś umrę właśnie w takim miejscu, właśnie przez tę arogancję i lekkomyślność. Ale nie bałem się śmierci. Byłem w piekle (no prawie), udało mi się z niego wyrwać, co więc może być w tym takiego strasznego? Chyba tylko porzucenie osób na których ci zależy. Jak na razie jeszcze nie mam przyjaciół w tej watasze. Co prawda alfa jest miła, ale nie mogę nazwać jej przyjaciółką. Raczej znajomą. Spojrzałem roziskrzonymi oczami w oczy mojej towarzyszki i przekroczyłem granicę.

<Estera?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz