sobota, 29 sierpnia 2015

Od Ifus CD Moon

Byłam pod lekkim wrażeniem mocy Moon. Superszybkość? Świetna rzecz! Bawiłyśmy się dalej, tarzając się w trawie i nie zważając na to co dzieje się dookoła. To był nasz błąd. Nagle z okolicznych zarośli wyskoczyły wilki. Na przedzie biegła bordowo - kremowa wadera, z jakimiś dodatkami, które wyglądały dziwnie na niej. Trochę ludzko. Moje niebieskie oczy napotkały jej żółte, zimne spojrzenie. Na jej pysku pojawił się złośliwy uśmiech. Zanim dotarło do mnie co to znaczy było już za późno. Wadera skoczyła i łapą przygwoździła mnie do ziemi, szczerząc białe kły.
- I kogo my tu mamy? - zaśmiała się. Dotąd zamrożona z niedowierzania, doszłam do siebie. Spróbowałam ją odepchnąć, lecz nic to nie dało. Nieznajoma unieruchomiła mnie jedna łapą!
- Puszczaj! - warknęłam w jej stronę.
- A co mi zrobi taka gówniara jak ty? - wbiła we mnie lodowate spojrzenie, brzydkich żółtych ślepi.
- Nie nazywaj jej tak! - Moon warknęła w jej stronę i skoczyła w jej stronę. Niestety łapy nie dosięgły ziemi, gdyż waderę za kark chwycił kolejny wilk. Nie potrafiłam stwierdzić czy to wadera czy basior, a może rodzaj nijaki? W każdym razie widok tego czegoś po prostu mnie przeraził. Puste żółte ślepia, ogon, jakby usztywniony od środka i język zwisający z boku pyska ... Wrzasnęłam.
- Oh, widzę, ze ni podoba ci się mój wygląd jaki przybrałam specjalnie z tej okazji. - wadera, która wbijała mi pazury w pierś, udała zmartwioną. - W takim razie powinnam chyba pokazać ci się w prawdziwej postaci, nie sądzisz? - zapytała. Chciałam powiedzieć "nie", ale wolałam milczeć. Co ma być to będzie, a chyba nie należało wkurzać tej wadery. Tymczasem ona zaczęła się zmieniać. Końcowy efekt, był przerażający. Tym razem nie odważyłam się nawet krzyknąć. Za to usłyszałam krzyk Moon za sobą.
- Czego od nas chcecie? - zapytałam. - Jestem córką alfy i jeśli choćby włos mi lub mojej przyjaciółce spadnie z głowy, popamiętacie moją mamę do końca życia. - powiedziałam dumnie i odważnie. Odważyłam się spojrzeć waderze w oczy.
- Chcemy waszej krwi. - wadera oblizała się po pysku, rozpryskując ślinę naokoło. - A twoja matka mnie nie obchodzi. Jest bezsilna w porównaniu do nas! - zapiała triumfalnie moja oprawczyni. Czy tak właśnie wygląda zaglądanie śmierci w oczy?

Moon?^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz