sobota, 29 sierpnia 2015

Od Anubisa CD Lunsaris

W biegu pogodziłem się z myślą, że Lunz nie da się namówić na bezpieczny powrót do watahy w pojedynkę. Musze przyznać iż nawet cieszyłem się z faktu, że nie będę sam mierzył się z niebezpieczeństwem. Nasze łapy miarowo uderzały o podłoże. Biegliśmy dróżką wydeptaną przez uciekające zwierzęta, jedynym na co trzeba było uważać to "niespodzianki" które zostawiła spłoszona zwierzyna. Nie wiem ile dokładnie czasu minęło gdy w końcu dotarliśmy do celu. To co ujrzałem, sprawiło iż momentalnie stanąłem z wytrzeszczonymi oczami. Czułem że waderą również wstrząsnął ten widok. Przełknąłem ślinę. Przed nami ział krater, sięgający dobrych kilka metrów w dół, dookoła niego wszystko zostało starte z powierzchni ziemi, a ze zgliszczy tlił się dym. Nie to jednak było przerażające ... krater prowadził do jakiegoś miejsca. Mrowienie w okolicy kłów wskazywało gdzie. Wciągnąłem do płuc przepełnione dymem powietrze i ostrożnie podeszłem do brzegów otworów. Zajrzałem w dół i zamarłem ze zgrozy. To nie było naturalne przejście, tylko portal. Nie mam tu na myśli jakiegoś pulsującego, kolorowego dysku, tylko otwór, przez który widać inny świat, mimo iż w tym miejscu nie powinno być żadnego otworu. Teraz moim oczom ukazało się to czego tak bardzo się bałem ... czarno - szare skały, poprzecinane żyłami lawy, dym unoszący się w powietrzu ... piekło. Nerwowo drgnąłem i oblizałem wargi. Skąd ono się tu wzięło? Czy demony znalazły to przejście i wydostały się na tereny watahy? Miałem nadzieję że nie ... Jak przez mgłę dotarło do mnie, że Lunsaris stanęła obok.
- Co to jest?! - rzuciła w eter. Nie spodziewała się odpowiedzi ... ja jednak mogłem jej udzielić.
- Portal do piekła. - powiedziałem. Wadera spojrzała na mnie ze zdumieniem.
- Skąd wiesz? - zapytała. Odwróciłem wzrok.
- Bo ... ja ... - nie mogłem wykrztusić z siebie nic więcej. Po prostu nie mogłem. Jak mam się przyznać iż tam byłem? - Musimy go zamknąć, inaczej demony urządzą sobie ucztę na naszych terenach. - zmieniłem temat. Miałem nadzieję, że wadera nie będzie naciskać.
- Ale jak go zamknąć? - zapytała i wbiła spojrzenie w świat przed nami.
- Tam jest taki jakby ołtarz w którym są kryształy, trzeba je zniszczyć i ... będziemy mieli jakąś godzinę na powrót, albo utkniemy tam na zawsze. - powiedziałem. Podniosłem łeb i spojrzałem w oczy Lunsaris. - Naprawdę chcesz ryzykować? - zapytałem się.
- Dwoje ma szansę przeżyć tam gdzie jedno by padło*. -  uśmiechnęła się do mnie smutno. Uznałem iż to jej "zgoda". Przedtem musiałem jednak jej coś powiedzieć ...
- Lunz ... jak tam wejdziemy mój wygląd ulegnie pewnej zmianie. - powiedziałem, odwracając wzrok.
- Co masz na myśli? - zapytała. Odchrząknąłem zdobywając się na "wielką chwilę".
- Zmienię się na ... gorsze. Będę podobny do ... demona, ale to nadal będę ja. - powiedziałem. Nie czekałem na jej odpowiedź. Wskoczyłem do krateru, spadałem jakiś metr, a później trafiłem na barierę. Kiedy przez nią przelatywałem, miałem uczucie jakbym przechodził przez taflę wody z tą różnicą iż byłem suchy. W chwili uderzenia moje ciało wypełnił ból, jednak to była tylko sekunda. W następnej chwili otworzyłem krwisto czerwone oczy i rozłożyłem skrzydła. Szarawa błona wypełniła się zadymionym, ciepłym powietrzem i momentalnie przestałem spadać. Szybowałem. Spojrzałem do góry na Lunz, która patrzyła na mnie z niedowierzaniem. Wyglądałem paskudnie: nietoperze skrzydła, rogi, czarne futro, gigantyczne kły i pazury ... no i te oczy z morderczym błyskiem, jak na demona przystało.  Wskoczy czy nie? Pomyślałem i spuściłem wzrok. Machnąłem skrzydłami by utrzymać się w powietrzu.

Lunz? Podejmiesz wyzwanie? c;

* Dwoje ma szansę przeżyć tam gdzie jedno by padło - cytat z Trylogii Czarnego Maga, część 3 Wielki Mistrz. Bo jakoś tak przyszedł mi do głowy :3
Ah i zdjęcie zmienionego Aseła, znajdziesz w jego mocach :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz