Westchnęłam cicho. Jaskinia nie była może największych gabarytów, ale była całkiem... przytulna.
-I co masz zamiar teraz robić? - zapytałam, patrząc na Anubisa leżącego niedaleko.
Nienawidziłam nic nie robić. Skakać, pływać, a nawet chodzić - wszystko, byle nie odpoczywanie. Nawet, gdy jestem na skraju wytrzymałości.
-Nie wiem. - powiedział, patrząc w ziemię.
Wyczułam, że nadal jest... przygnębiony? Widocznie wspomnienia dawały o sobie znać, przeżerając od środka. Nawet jego oczy straciły ironiczny blask.
A ja czułam, że to wszystko moja wina, mimo jego zapewnień.
Usłyszałam brzęczenie przy moim prawym uchu. Jak się okazało, chwilę głuchej ciszy przerwał komar, najwidoczniej spragniony krwi. Latał w tę i z powrotem, do czasu, gdy wyfrunął szukać swych ofiar gdzieś indziej.
-Co powiesz na wyprawę nad Jezioro Lakota? - zaproponowałam, próbując przerwać ciszę. Może i sam pomysł był słaby, ale w tej chwili do mej głowy nie przyszło nic innego.
Anubis mruknął coś pod nosem.
Anubis?